Dlaczego dbam o siebie już teraz?

Czasami, kiedy ktoś widzi, co jem albo czego nie jem, śmieje się i żartuje “po co Ty się tak przejmujesz – przecież masz jeszcze czas, powinnaś teraz bardziej korzystać z życia”. No właśnie to tak do końca nie działa bo niektóre choroby rozwijają się latami, atakując w najmniej spodziewanym momencie – kiedy spełniają się Twoje marzenia, kiedy spodziewasz się dziecka, kiedy dostajesz upragniony awans itp. Jedna diagnoza potrafi wiele zniszczyć w życiu. Poza tym, czy korzystanie z życia to jedzenie syfu? Przecież jest cała masa innych rzeczy, z których można się cieszyć 😀 I kto w ogóle powiedział, że to co ja jem, nie jest smaczne?

 

Oczywiście to, że dzisiaj zjesz ciastko i popijesz colą, Ci nie zaszkodzi, ale jeśli przez parę lat nie będziesz w ogóle zwracać uwagi na to co jesz, to owszem. Dorzuć do tego jeszcze masę innych rzeczy, o których pisałam tutaj i okaże się, że większość ludzi strasznie siebie codziennie zatruwa.

 

Ale powiedz komuś, żeby przestał jeść śmieci, to Cię nie posłucha. Większość ludzi myśli, że są nieśmiertelni.. do czasu.

 

Niektórzy mają też wymówkę w stylu “i tak na coś trzeba umrzeć” – zgadzam się. Tylko co innego umrzeć szybko i bezboleśnie, ze starości, zasypiając wieczorem w łóżku, a co innego umrzeć na ciężką chorobę doznając wcześniej wiele lat bólu, cierpienia i upokorzeń. Serio nie interesuje Cię, że może Cię to spotkać? Nic Cię to nie rusza, że nie będziesz mieć siły na zwykłe wyjście do sklepu i że ktoś będzie musiał się stale Tobą opiekować? Serio jest Ci to obojętne? Bo jeśli tak, to jesteś MEGA odważnym człowiekiem. Ja tak nie umiem. Otwarcie przyznaję, że boję się choroby. Nie chcę tego. I robię wszystko by tego uniknąć. Już teraz.

 

Co stało się moją motywacją?

Zastanawiać nad tym wszystkim zaczęłam się kiedy odchodziły bliskie mi osoby. To był taki pierwszy “punkt zapalny” – przeanalizowałam sobie sposób życia tych osób i próbowałam sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Wiem też, co przechodziłam praktycznie z dnia na dzień tracąc mamę bez możliwości pożegnania się. Pomyślałam wtedy, że jeśli ja będę mieć kiedyś swoje dzieci to nie chcę, by przechodziły to, co ja przeszłam. Chcę by miały zdrową i szczęśliwą mamę. Drugim punktem zapalnym był fakt, że trochę znajomych w moim wieku ostatnio zaczęło umierać – młodzi ludzie i już jakieś nowotwory i inne takie. Trzecim punktem zapalnym stała się obserwacja ludzi starszych – kojarzysz pewnie starsze panie w autobusie, licytujące się wzajemnie, która ma więcej chorób i częściej do lekarza chodzi. To mną wstrząsnęło i sprawiło, że zaczęłam się bać starości. Pomyślałam “nie chcę taka być, nie po to człowiek ciężko pracuje w młodym wieku, by na emeryturze chorować, zamiast korzystać z życia”. Ja wyobrażam sobie siebie w wieku 60-70 jako energiczną i w pełni sprawną osobę, podróżującą po świecie i spędzającą miło czas z mężem. Już bez żadnych stresów w pracy – czysta, piękna wolność. Nie wyobrażam sobie siebie jako warzywko, którym inni muszą się opiekować, bo ja sama nie mogę się sobą zająć.

A teraz pomyśl sam, jak chcesz by Twoja przyszłość wyglądała – chcesz ją spędzić radośnie, czy w szpitalu ? Jeśli jeszcze teraz nic Ci nie dolega to masz szansę wyprowadzić swój organizm na prostą!

 

Co ja robię, by nie zachorować i utrzymać organizm w dobrej formie:

 

  • unikam wszelkich śmieci – nie kupuję gotowych obiadów do odgrzania, słodyczy, napojów gazowanych, zupek w proszku
  • nie jem mięsa i nie jem nabiału (obie te rzeczy silnie zakwaszają nasz organizm + są nam zupełnie niepotrzebne, nie mówiąc o tym, że pomagają zmniejszyć ilość zabijanych zwierząt) – taak, to znaczy, że ryb też nie jem 😀
  • Uczę się, jak unikać chemii w domu – czym zastępować pastę do zębów, środki czystości i kosmetyki. Od pół roku nie używam już szamponu, kupuję tylko naturalną pastę do zębów bez fluoru (do tego płukanie jamy ustnej olejem kokosowym codziennie po przebudzeniu) i myję się tylko szarym mydłem. Dalsza strategia to eliminacja proszku do prania i innych środków chemicznych
  • nie kupuję jaj ze sklepu – mam je z prywatnego gospodarstwa od kur z wolnego wybiegu, choć nie wiem, czy nie przejdę kiedyś na weganizm
  • nie jem chleba ani bułek – zastępuję je waflami ryżowymi z ryżu brązowego
  • dbam o uzupełnienie ważnych minerałów, witamin i kwasów tłuszczowych Omega 3 i Omega 6, korzystam też z dobrodziejstwa ziół. Na mojej półce stałymi pozycjami są: tran, sól kłodawska, czarny sezam, ostropest, siemię lniane, witamina D3 (niedługo dołączy do tego też K2), magnez i wapń. Wciąż się jeszcze dowiaduję o nowych rzeczach i niewykluczone, że coś do tej listy dorzucę
  • słodycze zamieniłam na orzechy i pestki – codziennie podjadam kilka pestek z moreli (tych gorzkich z witaminą B17), z dyni, a także orzechy: brazylijskie i moje ulubione: nerkowce.
  • powoli eliminuję z mojej listy zakupów warzywa i owoce ze sklepu – szukam źródeł, gdzie mogę zdobyć je bez pestycydów i innych świństw
  • staram się codziennie wypić chociaż jedną herbatę ziołową – czystek, skrzyp lub pokrzywę
  • woda – dbam o to, by wypić codziennie odpowiednią ilość, nie zawsze udaje mi się dojść do zalecanych 2 litrów dziennie, ale myślę, że i tak piję wody dużo więcej niż większość ludzi
  • jem dużo zieleniny – szpinak, rukola, jarmuż
  • zamiast mleka krowiego, dolewam do kawy mleko sojowe – z kawy jeszcze mi się nie udało całkiem zrezygnować, ale jest to też w moich planach 😉
  • nie łykam tabletek od bólu głowy – znam na to lepszy sposób: woda z cytryną i solą himalajską
  • nie korzystam z leków farmaceutycznych – od 3 lat nie byłam nawet przeziębiona, a jeśli tylko czuję, że coś mi dziwnie, ratuję się wodą utlenioną (sposób z Jerzego Zięby z 3 kroplami do ucha)
  • nie słodzę napojów – ani herbaty, ani kawy… niczym, nawet stewią czy ksylitolem, po prostu nie słodzę i o dziwo, kawa jest bardzo smaczna 🙂
  • patrzę zawsze na skład produktów, które biorę – jeśli go nie rozumiem to odstawiam z powrotem na półkę
  • nigdy nie mogłam się zmotywować do ćwiczeń, ale znalazłam coś, co mi się podoba i zajmuje tylko 10 minut dziennie: rytuały tybetańskie – polecam, tutaj więcej info
  • nie palę (nigdy nie paliłam i nawet nie próbowałam dzięki rodzicom, którzy palili non stop w mieszkaniu i raczyli mnie tym paskudnym smrodem…) i rzadko piję alkohol – jak już to odrobinę wina czy szampana w towarzystwie, za piwem i wódką nigdy nie przepadałam, a ostatnio znajomy powiedział mi o sklepie internetowym z  winami bezalkoholowymi <3
  • często przeglądam grupy dyskusyjne poświęcone naturalnemu (alternatywnemu) leczeniu i czytam książki, żeby w razie czego mieć odpowiednią wiedzę, żeby się samodzielnie wyleczyć, niestety nie mam zaufania do leków farmaceutycznych, które często mają podejrzany skład. W mojej opinii naturalne są dużo bardziej bezpieczne. 
  • często robię różne badania krwi, aby wiedzieć czy i jak mi się wskaźniki zmieniają i co na to wpływa
  • staram się pić soki ze świeżych owoców – przyznaję, że nieczęsto mi się udaje, ale jak tylko jest możliwość to wolę coś takiego wypić niż colę czy alkohol

 

Wydaje się dużo pracy? Może i tak, ale nie zrobiłam takich zmian ot tak od razu, w jednym dniu. One następowały stopniowo – w trakcie 2 lat i wciąż następują. I wciąż odczuwam pozytywne efekty tego

 

Czy mam w 100% pewność, że nie zachoruję? Nie mam – wciąż jeszcze wiele rzeczy w mojej diecie i życiu wymaga korekty, ale przynajmniej wiem, że na zachorowanie w tym momencie mam bardzo, bardzo małe szanse.. A jak już zachoruję to wiem, do kogo się zgłosić i gdzie szukać pomocy. Sama też cały czas poszerzam swoją edukację na temat wielu chorób, aby wiedzieć, skąd się biorą i czego jeszcze mogę unikać w diecie lub co do niej dodać. To daje mi większą pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Tylko tyle i aż tyle 🙂 

 

 

Twoja kolej

Masz jakieś pytania? Śmiało zadaj je w komentarzach pod tym wpisem! Jeśli spodobał Ci się ten wpis, to proszę prześlij go e-mailem do swoich znajomych, lub podziel się nim na Facebooku lub Twitterze. Dziękuję!

Opt In Image
Darmowy ebook!

Dołącz do prawie 1000 osób, które otrzymały bezpłatny ebook "Narzędzia i książki, które pomogą Ci w biznesie", a także newsletter, w którym dzielę się swoją wiedzą o prowadzeniu biznesu!

Zapisując się na listę zainteresowanych wyrażasz zgodę na na otrzymywanie newslettera z www.rozterkistartuperki.pl. Zgodę możesz w każdej chwili wycofać, a szczegóły związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.

Zobacz także