Jak zarobić na blogu – moje pierwsze kroki

Początek nowego roku to dobry moment by podsumować działalność bloga w poprzednim roku. Co prawda, nie planowałam, żeby to było takie podsumowanie, ale jakoś tak wyszło, że po Sylwestrze wstałam w miarę wcześnie rano w dobrym nastroju i bez kaca.  Miałam doskonałe warunki do pisania – ciszę i spokój (mąż jeszcze spał..) i tak oto powstał ten wpis 🙂

 

Zawsze fascynował mnie temat zarabiania na blogu. Bardzo uważnie śledzę np. raporty Michała Szafrańskiego z jego zarobków dzięki blogowi www.jakoszczedzacpieniadze.pl i jestem pełna podziwu dla jego pracy. Również bardzo podziwiam to, że szczerze mówi o wszystkich szczegółach – ile i na czym dokładnie zarobił. Co ciekawe, ludzie nie mają mu tego za złe – wręcz przeciwnie, kibicują mu i sami dzięki temu też motywują się, by coś zrobić ze swoimi projektami. To zmusiło mnie do zastanowienia się nad swoim blogiem – skoro nikomu nie przeszkadza, że on zarabia na linkach partnerskich, to czemu nie miałabym tego też robić u siebie ?

 

Żeby było jasne.. kiedy założyłam bloga, nie zrobiłam tego z myślą o zarabianiu na nim. Mam już stałą pracę – własną firmę, więc życie z bloga nie było moim celem. Bloga postawiłam z chęci pisania o tym, co mi siedzi w głowie, z chęci podzielenia się swoją wiedzą i zamiarem budowy marki osobistej, co mogłoby mi pomóc przy rozwoju firmy. Również z powodu innych rzeczy, które pojawiają się przy okazji pisania – np. poznania fantastycznych ludzi o podobnych zainteresowaniach.

 

Z czasem jednak obserwując różne inne blogi, pomyślałam, że warto jednocześnie powoli budować sobie fundament pod ewentualne możliwości dodatkowego, pasywnego dochodu w przyszłości. Głównie z powodu tego, że każdy człowiek powinien mieć więcej niż jedno źródło dochodu – w razie, gdyby to pierwsze z jakiegoś powodu się posypało. Poza tym, więcej źródeł dochodu to również nowe możliwości spełniania marzeń i okazje rozwoju.

 

W zasadzie to nie widzę powodu, czemu miałabym tego nie robić? Czy coś mi w tym przeszkadza? 

 

Przede wszystkim, zamierzam robić to przy okazji, a nigdy na siłę. Założyłam sobie, że treść na moim blogu zawsze będzie wartościowa, a produkty, które polecam, to produkty, które sama sprawdziłam np. książki, które przeczytałam. Nigdy na moim blogu nie znajdzie się po pierwsze: reklama nachalna, a po drugie, żadna treść reklamowa, która nie jest zgodna z tematyką tego bloga oraz z moimi przekonaniami.

 

Uwaga! Bardzo ważne jest, aby na końcu każdego wpisu, umieszczać informację o tym, że w treści znajdują się linki afiliacyjne. Chodzi o to, by czytelnik miał jasną sytuację i sam mógł zadecydować, czy w to kliknie czy nie.

 

Napisałam już ponad 25 artykułów i mam coraz więcej odwiedzin oraz komentarzy, a to dopiero niecałe pół roku istnienia bloga. I zdążyłam już zauważyć, że pewne metody, które zastosowałam na swoim blogu, przynoszą pierwsze, bardzo niewielkie zarobki. To oznacza mniej więcej, że jeśli będę to kontynuować, to w przyszłości za kilka lat, rzeczywiście mogłabym mieć z tego sensowny, dodatkowy dochód.

 

Dodać muszę, że nie piszę niestety jeszcze zbyt regularnie – bywały nawet miesiące bez żadnych wpisów.  Jednak widzę już powoli efekty moich działań, a wyobraźmy sobie, co byłoby, gdyby wpisów było już o wiele, wiele więcej! Przecież największe i najpopularniejsze blogi też kiedyś zaczynały i stosowały podobne metody do moich.

 

Postanowiłam na swoim blogu od tej pory dokładnie dokumentować, jak rozwija się ten temat u mnie i pokazywać Ci, co dokładnie robię, abyś mógł sam skorzystać z tych rad i również osiągnąć podobne, a może lepsze efekty.

 

Pokażę Ci, co takiego robię i w jaki sposób, aby w przyszłości uzyskać z tego bloga dodatkowe źródło dochodu.

 

W tym momencie stosuję głównie LINKI AFILIACYJNE czyli linki do produktów w programach partnerskich – a to znaczy, że uzyskuję prowizję, jeśli ktoś zrobi zakup poprzez takiego linka.

 

Na dzień dzisiejszy korzystam głównie z programu partnerskiego Ceneo oraz linków partnerskich różnych firm, oferujących narzędzia, z których korzystam – a to znaczy, że mogę we wpisie np. podać link do kupienia książki czy jakiegoś produktu, który recenzuję.

 

Przykłady wpisów, gdzie użyłam takich linków

 

 

Do tej pory użyłam linków z Ceneo dosłownie kilka razy – był to swego rodzaju test, żeby zobaczyć, czy to w ogóle działa. Po sprawdzeniu historii zarobków w panelu partnerskim, okazało się, że ludzie chętnie klikają w te linki.

 

Na moim koncie widnieje kwota 5,67 zł. Może to i śmieszna suma, ale przy małym blogu i małej ilości linków, jest to całkiem zrozumiałe. Wyobraź sobie, że mój blog jest 10 czy 20 x bardziej znany, niż teraz. To już może dać całkiem miłą kwotę, prawda? Na pewno wniosek jest taki, że warto to kontynuować i pisać regularnie – z tego co mi wiadomo, niektórzy blogerzy wyciągają z tego niezłe kwoty miesięczne.

 

Jakie są zasady w Ceneo ?

 

Ceneo wypłaca 65% prowizji od swoich przychodów, a ponadto za samo kliknięcie w link, który kieruje do ich oferty, wypłacane jest ok. 20-30 groszy. Czyli nie jest ważne, czy ktoś w ogóle kupił produkt. Dodatkowo za polecenie programu partnerskiego, możesz otrzymać 10% zarobków osób, które poleciłeś. Przekierowania do ofert można robić w formie zwykłych linków lub gotowych reklam graficznych – system Ceneo oferuje prosty generator ofert.

 

Zwróć też uwagę, że narzędzia czy aplikacje, z których korzytasz, również mają swoje linki partnerskie. Może niekoniecznie będą z tego profity w postaci gotówki, ale jeśli np. dostaniesz dodatkowe miejsce w chmurze albo rabat na przedłużenie usługi to chyba też dobrze?

 

Niedawno opublikowałam taki wpis: 24 narzędzia biznesowe dla freelancerów i małych firmW tym wpisie poukrywałam trochę linków partnerskich i praktycznie jeszcze tego samego dnia otrzymałam informację z aplikacji InFakt oraz Dropboxa, że ktoś zarejestrował się z moich linków.

 

Co zyskałam?

20% rabatu na program do fakturowania inFakt, z którego korzystam, a więc parę złotych zostaje mi w kieszeni oraz 500 MB dodatkowego miejsca w Dropboxie. Fajnie, prawda?

 

program partnerski InFakt

 

Jak widać na powyższym screenie – za InFakt płacę normalnie 8 zł miesięcznie, natomiast po rabacie jest to 6,40 zł. To oznacza, że zyskałam 1,60 zł miesięcznie, a w skali roku jest to oszczędność 19,20 zł. Może to niedużo, ale to już jest np. bilet do kina, książka czy obiad w restauracji. A kosztowało mnie to tak naprawdę bardzo mało pracy.

 

Oczywiście podaję tylko przykład tego, co się wydarzyło w dniu opublikowania wpisu, ale przecież wpis cały czas jest widoczny na blogu, zakładam więc, że on jeszcze nie raz zaprocentuje. Jeśli zarejestruje się kilka kolejnych osób, to oszczędności się zwiększą. Warto więc było włożyć trochę pracy w przygotowanie takiego zestawienia.

 

Muszę dodać, że czasem różne formy zarobku czy oszczędności poprzez blog, trafiają się też przypadkiem. Swego czasu odkryłam świetną aplikację do tworzenia ofert Nusii, o której pisałam np. TUTAJ. Miała ona tylko jedną wadę – nie miała wersji polskojęzycznej. Napisałam więc do twórców z pytaniem, czy da się coś z tym zrobić. Oni z kolei odpisali, że owszem, ale proponują, bym samodzielnie napisała tłumaczenie i oni to wprowadzą do systemu. Okazało się, że pracy nie ma dużo, więc chętnie to zrobiłam i praktycznie 30 minut później już wszystko było gotowe. Stwierdziłam, że jest to na tyle fajny produkt, że warto go opisać na blogu. Link do artykułu podesłałam do Nathana z Nusii, a on z wdzięczności włączył mi konto z rabatem 50% na 3 miesiące! Wow. W praktyce oznaczało to, że w mojej kieszeni zostało łącznie około 174 złote (w zależności od kuru dolara). Otrzymałam od niego również kod rabatowy dla moich czytelników. Czyli ogólnie rzecz biorąc, nie tylko zaoszczędziłam prawie 200 zł, ale również otrzymałam super wartość dla moich czytelników – świetną aplikację w języku polskim oraz kod rabatowy na pierwsze 3 miesiące. Panowie z Nusii natomiast zyskali nowego, stałego klienta, otworzyli się na nowy rynek oraz otrzymali darmową publikację. Jest to więc sytuacja win-win. Dodać muszę, że ta sytuacja sprawiła, że z Nusii udało mi się nawiązać nieco szerszą współpracę, która zaskutkuje nowymi, wspólnymi projektami.

 

 

Poniżej screen z faktury:

 

link-afiliacyjny-zarobek

 

Czyli można powiedzieć, że łączny dochód na ten moment czy to w formie oszczędności czy zarobku z bloga to kwota 198,87 złotych. Myślę, że wynik bardzo ładny zważywszy na moją dotychczasową nieregularność wpisów oraz stosunkowo jeszcze małą liczbę odwiedzin użytkowników. 

 

W przyszłości planuję wejść również w inne programy partnerskie, ale póki co, rozglądam się za czymś sensownym, mam też kilka na oku, ale tam warunkiem jest większa ilość odwiedzin i muszę jeszcze niestety trochę nad blogiem popracować, zanim mnie tam wpuszczą 🙂

 

Przekonałam się jednak, że na blogu rzeczywiście da się zarabiać, ale warunkiem jest regularne pisanie wartościowej treści i dobra promocja (która w zasadzie działa też samoczynnie – jeśli opublikujesz ciekawy post, ludzie sami go udostępnią na swoich profilach czy stronach). W przyszłości planuję więcej tego typu zestawień w miarę rozwoju bloga, sama jestem też bardzo ciekawa moich efektów za rok czy 2 lata.

 

Podsumowując, rodzaje programów affiliacyjnych z jakich na ten moment korzystam:

 

  1. Ceneo – program partnerski oferujący prowizję nie tylko od zakupu, ale również od samego kliknięcia (!) w link.
  2. Programy indywidualne oferowane przez poszczególne firmy/osoby – to właśnie np. rabaty na usługi, za które płacę 

 

 

Niektóre z linków to linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli zdecydujesz się w nie kliknąć lub zarejestrować, to otrzymam z tego prowizję. Jednakże pamiętaj o tym, że wszystko, co polecam na tej stronie, jest przeze mnie sprawdzone i jest to zawsze coś, z czego jestem zadowolona. Będzie mi miło, jeśli Tobie również się przyda.

 

Twoja kolej

Masz jakieś pytania? Śmiało zadaj je w komentarzach pod tym wpisem! Jeśli spodobał Ci się ten wpis, to proszę prześlij go e-mailem do swoich znajomych, lub podziel się nim na Facebooku lub Twitterze. Dziękuję!

 

Opt In Image
Darmowy ebook!

Dołącz do prawie 1000 osób, które otrzymały bezpłatny ebook "Narzędzia i książki, które pomogą Ci w biznesie", a także newsletter, w którym dzielę się swoją wiedzą o prowadzeniu biznesu!

Zapisując się na listę zainteresowanych wyrażasz zgodę na na otrzymywanie newslettera z www.rozterkistartuperki.pl. Zgodę możesz w każdej chwili wycofać, a szczegóły związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.

Zobacz także